A kiedy ja wpadlem na balange zastalem gospodarza, dowodztwo bractwa oraz Chewiego przy kolejnej juz kolejce jasnego-pelnego mimo iz bylo sporo przed ofcjalna godzina rozpoczecia popijawy. Nie tracac czasu zabralem sie do wyruwnywania poziomu krwi w alkocholu z reszta imprezowiczow. Dlugo nie trzeba bylo czekac na pozostalych amatorow dobrego, niedrogiego piwa. Na oficjlanym otwarciu balangi wypilismy po sybolicznym flagowym piwie BOBu oddajac mu wszystkie honory, co wedlug niektorych zrudel odbylo sie na czas, chociaz nektorzy degustatorzy chmielu kazdy lyk postanowi uczcic minuta ciszy (mangus). Ktos nawet prubowal uwiecznic ta chwile na tasmie filmowej ale na przeszkodzie stanely te paskudne promile. Nastepnie zgromadzeni zostali przepytani ze znajomosci serii Fallout, zaspokojono nasze apetytu na dobre kino seria MadMax a puzniej impreza potoczyla sie juz wlasnym torem. Niekturzy dochodzili sensu istnienia w niezrozumialych wywodach w ponurej kuchni, inni zarzywali (nie)swierzego powietrza na balkonie, czesc zagrywala sie w Dooma a pozostali tez sie nie nudzili a wszystkiemu towarzyszlo saczenie piwa i NucaColi a'la Rothax. Doskonala organizacja doprowadzila nas jeszcze do proby strzelenia puszka w pistolet czytez odwrotnie kto by to pamietal. Do puznych godzin imprezowicze prubowali opruznic lodowke pelna piwa, kazdy pil ile mogl wiec nie ulega watpliwosica ze bylo wesolo i kolorowo, komus zachcialo sie wrecz uwiecznic swojego weza w postaci cyfrowej co spotkalo sie z ogolnym zgorszeniem. Mniej wesolo bylo juz rano kiedy zgromadzeni ledwo rozpoznawali nawzajem swoje strudzone twarze, jednak jasne-pelne na sniadanie nadalo wyrazu temu porankowi. Calosc swietnie zorganizowana, piwa ani dobrych humorow nie brakowalo i to chyba najlepsze podsumowanie.
/trefl

BACK