2004.09.05 - Patrol Candy Zone
5.września 2004 r. niewielki oddział Brotherhood of Beer w składzie: cmdr Rhotax, PFC Ważka, pvt Chili wspierany przez an_ge i Harka przeprowadził patrol w strefie "CANDY"
MAPA OPERACJI
W pobliże rejonu operacji dostaliśmy się szynowym transporterem opancerzonym korporacji PKP. Przeprowadzona jeszcze w transporterze kontrola zasobów wykazała, że brakuje nam micro fussion cells do zasilania rejestratorów misji, tak wiec zdobycie baterii stanowić miało pierwszy etap wyprawy.
Rejon terminala był prawie opustoszały, nieliczni tubylcy spoglądali na nowoprzybyłą grupkę militarystów z wyraźną nieufnością a co bardziej spragnieni rzucali zawistne spojrzenia w kierunku obwieszonych bandolierami z piwem załogantów Brotherhood of BEER. Jako, że tego niedzielnego popołudnia wiekszość handlarzy pozamykała swoje sklepy a napotkani nieufni mieszkańcy nie byli zbyt skorzy do targów z braćmi zdobycie 'micro fussion cells' zaczęło przedstawiac problem. HarQ postanowił poszukać baterii w pojedynkę wykorzystując zdolności <utajnione ze względów bezpieczeństwa >, a reszta załogi zabrała sie za rozpijanie browarków w cieniu starego magazynu.
Po kilku minutach Hark wrócił szybkiem krokiem sciskając w garsci pakiet baterii. Załadowaliśmy rejestrator, dopiliśmy browarki i ruszyliśmy w kierunku strefy Candy. Głównym celem patrolu były budynki kompleksu przemyslowego w północno-zachodniej części strefy.
Aby niepostrzeżenie wniknąć na ich teren musieliśmy przedostać sie od strony poludniowo-zachodniej przez pokryty zmutowaną roślinnością obszar dawnych osadników lub podobnych zbiornkiow ziemnych. Promieniowanie i składowane tam toksyczne chemikalia uczyniły przebywanie w tym obszarze wysoce niebezpiecznym, toteż prawdopodobieństwo napotkania wrogo nastawionego patrolu było znikome. Podczas przemarszu pobraliśmy próbki substancji zalegających w zarośniętych basenach.
Od zabudowań oddzielała już nas tylko stara bocznica kolejowa, ale i ten teren nie był całkiem bezpieczny, o czym przypomniały nam zwłoki zmasakrowane przez pordzewiałe obrotowe ostrza - umyślnie zainstalowaną przedwojenną pułapke a może element jakiegoś dawnego mechanizmu (co dziwne były to zwloki najprawdopodobniej jakiegoś rybaka, sądząc po nakryciu głowy ;] ). Tuż przed torowiskiem oddzielającym zabudowania od reszty strefy stały zagrzebane cześciowo w ziemi metalowe pudła, których przeznaczenia nie udało sie do konca określić. Czy były to resztki przedwojennych transporterów czy pozostałości pieców krematoryjnych - stanowiły solidną zasłone, zza której można było bezpiecznie zlustrowac kompleks fabryczny. Nie licząc jednego szwędającego sie w bliżej nieokreślonym celu Ghula uzbrojonego w 'supersledgehammer' nie zaobserwowalismy zadnej aktywności w budynkach więc wtargnęliśmy do najbliższego z nich.
Wnętrze okazało się ogołocone ze wszelkich użytecznych przedmiotów. Po krótkiej przerwie na dotankowanie piwka, wyruszyliśmy eksplorować pozostałą część zabudowań. Nie licząc wcześniej wspomnianego ghula (który nie przejawiał wrogich zamiarów) i jednego mutanta (który niestety okazał sie agresywny i został śmiertelnie postrzelony podczas wynikłej szamotaniny) nie napotkaliśmy w budynkach strefy 'Candy' zywego ducha.
Wobec ogromu konstrukcji spenetrowanie wszystkich pomieszczeń okazało sie niemożliwe w czasie przewidzianym na ten patrol więc ograniczyliśmy się do pobieżnego przeszukania centralnej, wielopoziomowej części fabrycznej z przyleglą częścią biurowo-laboratoryjną oraz spenetrowania południowego skrzydła i kilku otaczających je mniejszych budynków. Eksploracja kompleksu (przeplatana przerwami na zjedzenie prowiantu, łykanie browarków i kontemplowanie postapokaliptycznego krajobrazu) zaowocowała odnalezieniem śladów poprzedniego patrolu BoB, oraz kilku pakietów przedwojennych dokumentów (papiery przekazano do analizy bractwowym skrybom).
Do ekstrakcji transporterem PKP pozostało jeszcze kilkadziesiąt minut, więc rozbiliśmy w pobliżu ruin komplexu małe obozowisko z ogniskiem, na którym pvt Chili przyrządził ciepłą strawę wykorzystując znalezione przy postrzelonym mutancie konserwy. Przyprawiona gorąca fasola, podobnie jak zapijana piwkiem kiełbasa z pigrat'a smakowały wyśmienicie. Po posiłku przeszliśmy na platformę terminala PKP by tu oczekiwać na przybycie korporacyjnego transportera. Podróż powrotna przebiegła bez zbędnych perturbacji.
relacja by bro.Rho.
Poniżej fragmenty zapisu z rejestratora misji.
Budynki kompleksu przemyslowego w północno-zachodniej części strefy.
Zaschnięta powierzchnia jednego ze zbiorników: Strange toxic goo.
'Pool of radiance'. bo raczej nie 'Fountain of dreams'
transportery czy piece krematoryjne?.
Przeszukiwanie budynków.
HarQ ze schwytanym mutantem.
B.o.B. stabilizuje sytuacje w sektorze.
Panienka z okienka.
Przeczesywanie ruin w poszukiwaniu cennych artefaktów.
Kolejne 'oczyszczone' pomieszczenie .
empty spaces..abandoned places...
stairway to heaven ?
hala wymieciona nuklearnym uderzeniem?
Gdzie te dziewczyny? gdzie te prywatki? zwyrol Chili.
tu byliśmy. ponownie.
Kolejna przerwa na piwko.
Załoga podziwia panoramę postapokaliptycznego Pelplina.
Ghul ze sledgehammerem krzątający sie w ruinach .
Chili otwiera zdobyczne konserwy.
Odkażanie naczyń zanim resztki strawy wypalą dziury w aluminium.
Extraction Zone: w oczekiwaniu na transport do domu.
"przekłamaną" wersję tych wydarzeń można znaleźć także >tutaj<