Data: 2005.05.04. - Środa
Typ operacji: Patrol + Inspekcja lokacji
Miejsce: Strawberry Valley
Squad: Jagi, Gaber, Krzychoo oraz Rhotax

Około godziny 18:00 z Vaulta [utajnione ze względów bezpieczeństwa] wyruszył patrol w składzie: Jagi, Gaber, Krzychoo na teren lokacji Strawberry Valley. Zaopatrzeni w jednostki imprezowe oraz prowiant raźnie zmierzaliśmy do celu. Po kilkunastu minutach marszu dotarliśmy w rejony zewnętrzne... Wizualna inspekcja waste dump area zakończyła się pomyślnie. Zorganizowane jednostki dbają by radioaktywne śmieci nie uciekały poza ogrodzenie.
Chwile potem otworzyliśmy specjalne browary urodzinowe Jagiego dostarczone przez Gabera wprost z terenów wschodnich rubieży. Umilając sobie patrol piwem dotarliśmy w rejon Strawberry Valley. Stwierdziliśmy postępującą dewastacje zabudowań.
Po znalezieniu odpowiedniego miejsca rozbiliśmy obóz.
Ładując akumulatory kolejnymi Jednostkami Imprezowymi testowaliśmy AEGi.
Zrobiło się troszkę zimno i lekko mżyło, wiec w trójkę zabraliśmy się do zbierania drewna na ognisko. W krzaczorach znalazłem toilet seat :P
- WOW! I found a toilet seat.
- Its my toilet seat :P
Wraz z Jagim zbadaliśmy wszystkie okoliczne ruinki domków w celu znalezienia lepszej lokacji na ognicho ale potem nam już się nie chciało ognicha przenosić :D. Lepszy domek był na samym końcu StVa czyli za daleko. Aż tu nagle Gaber także znalazł klape od sedesu.
Jagi, a potem Ja, wleźliśmy na komin :P no i przejechał pociąg.
Ognicho ładnie się paliło a deszczyk kropił. W miłej atmosferze, pod okiem Gabera, przygotowaliśmy kiełbaski. Piwko sączyliśmy z wolna, delektując się każdym łyczkiem boskiego trunku.
Jak już było ciemno a pierwsze kiełbaski gotowe dotarł do nas Rhotax. Obaliliśmy więcej piwek. W wycieczce po drewno Rho również znalazł klapę od kibla.!!! To już trzecia :>!
Aa no i spłuczka tez się znalazła!.
No i jakoś tak czas mijał a deszczyk padał, wiec Jagi w przebłysku geniuszu wpadł na pomysł żeby zrobić ze swojej pałatki daszek, żeby nie padało na nasze rzeczy. I tak przy użyciu pałatki dwóch kijków, ściany i kilku klamotów powstał BOB WONDER CONSTRUCTION!!
W przypływie głupawki zrobiliśmy kilka fajowych fotek w B.W.C. z klapami na labach itp. :P
Na koniec jak już się zbieraliśmy do domku to wrzuciliśmy do ognia eternit żeby noooo być wieczni :P i oczywiście odprysk z wybuchającego eternitu trafił Gabera w twarz :P
Gaber przeżył, żyje do dziś – 2005.05.23.
Noo i zebraliśmy się i poszliśmy do domków. I to by było na tyle. Wyżej opisane sytuacje mają swoje potwierdzenie w zrobionych zdjęciach.

HEIL THE BROTHERHOOD!!!

PFC Krzychoo

BACK