Popcornpatrol
czyli przejscie do Bunkrów Knybawskich prawym brzegiem Wisły,
3 września 2005

 

W sobote (03.09.2005) drużyną w skladzie Gaber, Krzychoo i Rhotax przeprowadziliśmy patrol prawym brzegiem Wisły w kierunku mostu knybawskiego.

Wychodzac z Tczewa, zaopatrzeni w jednostki imprezowe, udalismy sie na mosty Lisewskie w celu przekroczenia Wisly.

U wylotu mostów od strony tczewskiej zlokalizowalismy swietna ruinke. Klimatyczne miejsce, wypalony dach, instalacje obslugi taboru kolejowego, oraz sanitarne. A w srodku zdezelowana lokomotywa !!!!

W celu godnego rozpoczecia patrolu oraz wejscia w teren wastelandu i uodpornienia sie na promieniowanie wypilismy, przy ciuchci, browarki.

Z tej lokalizacj wzielismy suvenir -tabliczke "ządasz czystosci ZACHOWAJ JA SAM", ale nie za darmo .. brat Gaber zostawil w zamian kupe (oczywiscie kulturka ..do sedesu)

Przekraczając zabytkowy most Lisewski spenetrowalismy hisotryczne wiezyczki... naprawde swietne <byłoby świetniejsze gdyby nie zasrały wszystkiego gołębie>, klimatyczne miejsce w stylu neogotyckim.

 

Po przekroczeniu mostu i przejsciu kilkuset metrow walem przeciwpowodziowym zeszlismy z niego na prawobrzeżne tereny zalewowe Wisly. Rozkoszując sie smakiem jednostek imprezowych minelismy stado brahminow.... pole kukurydzy .... pole skoszonego zboza (troche hmm posmakowalismy plonow rolnych) ...

Bydlo , kukurydza... i do tego walające sie flaszki po Coca Coli - niewątpliwie znaleźliśmy się w Kansas!

W międzyczasie rozpalona kula atomowego ognia schowala sie za horyzontem.. zrobilo sie ciemno... i tak idac dalej przez coraz to wyzsza trawe sunęlismy w stronę wschodniego przyczulka mostu knybawskiego...

Atmosfera robiła się coraz bardziej mroczna i gotycka - prorokowani przez Jagiego niemcy żołnierze/czyzby kolejna mistyczna wunderwaffe Wehrmachtu - zombie?/ sięgając z pod ziemi łapali nas za nogi i probowali przewrócic, ale po mimo ich starań osiągneliśmy cało wschodni przyczułek. tak, tak, mowie wam tak bylo!! by tradycji stalo sie za dosc pstryknelismy fotke w tunelu pod mostem, pod sciana.

Poprzez korytaze bunkra weszliśmy na przeslo, gdzie wypilismy kolejne piwka, i wspominaliśmy dni minionej i nadchodzącej chwały .. po posilku i odpoczynku idalismy sie w droge powrotna.. Chcac wyjsc po drabince na poziom jezdni mostu natrafilismy na pewnien problem ... a mianowicie - nie bylo drabinki... znaczy sie nie bylo jej tam gdzie sie jej spodziewalismy.. na szczescie byla po drugiej stronie jezdni mostu... ktos poprzestawial "wozki techniczne" ... idac mostem podziwialismy fajne widoczki.. rozgwiezdzone niebo i takie tam

Do Tczewa wrocilismy lewym brzegiem Wisły, gora klifu. Oczywiscie zrobilismy postoj na mostku nad kanalem gdzie wypilismy ostatnie piwo... no jak to ostatnie?... gdzie jest najblizszy sklep??? no wlasnie ... juz w Tczewie doczlapalismy sie do sklepu i kupilismy kolejne browarki. Obalislismy je na nasypie kolejowym w centrtum miasta. Zglodniali udalismy sie na dworzec PKP w celu zjedzenia posilku, po czym zmeczeniu wrocilismy do domu... zaiste powiadam wam tak bylo...

the end

relacja by PFC Krzychoo.

 

BACK