.TRANSMISSION START.
DECODING.... DONE.
Uhmm na poczatek wielkie dzieki za imprezke oraz UDANEGO LARPA:) Za organizacje oraz za zapewnienie wszystkim [prawie wszystkim] dobrej zabawy:) i ciaglego zajecia:)
Dla mnie impreza zaczela sie w momencie kiedy zabralem 3 osobowa zaloge mojego interceprora z Gdanska Glównego [po 6 godzinach pracy :P].. pierwszym naszym wyzwaniem bylo spakowanie broni pancerzy geno oraz naszych gratów do samochodu.. ale udalo sie i nasza grupa otrzymala nazwe "zip comando".. nastepnie 8 godzin jazdy.. wkrecanie sobie klimatu i glupich zajawek.. [w poblizu miejsca desantu zaczely sie mocno klimatycze mgly i padl txt "wiecie wszystkie horrory zaczynaja sie tak, ze grupa przyjaciól jedzie do lasu" i nagle w radiu slyszymy dzwony i wszyscy wkrecamy sie w klimat coraz mocniej:)] desantujemy sie na miejscu i witamy sie ze znajomymi... czas zjesc cos cieplego i w koncu moge napic sie piwa:) robimy ognisko oraz rozkrecamy impreze na razie tylko w naszym bobowym gronie impreza jest sympatyczna.. ale chyba komus niestety przeszkadzalismy.. w kazdym razie idziemy spac.. hmm jak jest jakos jasnawo zwalajac cala wine za halas na Zakon:) Nastepny dzien.. pobudka.. zebranie ludzi male sniadanko .. ubrany pancerz i rozpoczecie larpa.. mala strzelanka jako wprowadzenie [genialny pomysl integracyjny z pomieszaniem skladów] a potem juz wyznaczenie glównego questa i zaczyna sie prawdziwa zabawa znajdywanie map, przeszukiwania podejrzanych, aresztowania, rozpedzania jednoosobowych nielegalnych zgromadzen [Soucz:)], patrole poza miasteczko, knucie i kombinowanie, legalizowanie map i konfiskata "rachunków z tesco" wymuszenia i inne rutynowe dzialania policyjne:) bylo tak duzo roboty ze nawet nie zauwazylem kiedy odbyl sie westernowy pojedynek.. a szkoda bo chcialem brac w nim udzial.. nastepnie akcja z zakupem kontrolowanym gdzie zdradzilismy chyba rozne frakcje po 4 razy [podejrzewam ze inne frakcje knuly równie fajnie jak my:) i dlatego nasza akcje nie skonczyla sie tak jak ja sobie zaplanowalismy ale i tak bylo mega fajnie] wreszcie chwilka odpoczynku.. mozna siasc i napic sie piwa.. cos zjesc.. choc nie na dlugo, bo w miescie widac ze wszyscy knuja i kombinuja.. w tym czasie mamy juz sporo kluczy [dzieki ukladowi z zakonem i odstrzeleniu Darkena:) nie bylo mnie ale podobno akcja byla na maxa klimatyczna:)] zapada zmrok.. dowiadujemy sie, ze w poblizu wykryto radiacje.. oslaniamy techników kopalnianych kiedy usuwaja anomalie gdy nagle atakuja nas straszne wielkie i niebezpieczne mutanty staramy sie zachowac zimna krew ale czasami niektórzy z nas krzycza z przerazenia.. w czasie tej nierównej walki z mutantami slyszymy alarm w miescie.. ale nie mozemy isc im na pomoc.. musimy skonczyc nasza robote... udaje sie.. dobiegamy od miasta.. a tam polowa mieszkanców zmieniona w zombie... i znowu walka.. ale cos nie pasuje.. marnujemy coraz wiecej amunicji a one dalej chodza.. w koncu w ostatnim akcie rozpaczy rzucamy sie na zombiaki z bronia biala.. i.. to dziala.. zombiaki gina jeden po drugim.. uff.. w koncu mozna zdjac pancerze.. odlozyc bron.. i isc do baru.. gdzie jest turniej w pokera [gratulacje dla zwyciezcy, grill, piwko i muza.. wszyscy bawia sie fajnie.. czasami wywiazuja sie nawet powazne rozmowy:) w koncu zmeczeni idziemy spac kolo 3 w nocy:) pobudka i dowiadujemy sie, ze odbedzie sie turniej "nad przepascia" na bron biala :) mimo mojego leku wysokosci udaje mi sie wygrac ten turniej i zdobyc kody do stworzenia 6 klucza:) w tym czasie okazuje sie, ze radiacja pojawila sie przy bramie wyjsciowej z miasta.. uratowac nas moze tylko otworzenie krypty.. jednak zdradziecka organizacja KB otwiera do nas ogien.. wywiazuje sie krótka acz bardzo dynamiczna i zaciekla walka.. sily KB zostaly zneutralizowane.. idziemy otworzyc krype.. a z niej wychodza wielkie i obrzydliwe supermutanty.. walczymy dzielnie.. ale one nieustraszenie pra na nasze pozycje.. musimy sie wycofac.. i przegrupowac... konczy sie amunicja.. decyzja mogla byc tylko jedna odciagamy mutanty od krypty i sami sie tam zamykamy... udaje nam sie znalezc tunel którym wychodzimy poza mury miasta:) i tak konczy sie LARP.. potem wszyscy opowiadamy sobie nasze wrazenia.. na koniec rytualne palenie namiotu i czas sie pakowac.. zbieram moja zaloge i ruszamy do TRICITY:) przez cala droge opowiadamy sobie wrazenia i klimatyczne akcje:) WIELKIE DZIEKI za kilogramy klimatu i dobrej zabawy:) Kogo nie bylo niech zaluje:)
.END OF TRANSMISSION.